sobota, 9 maja 2015

Rozdział 6 -''Co jest?!''


Gdy wstałam rano w pokoju nie było nikogo,na brzegu łóżka leżały jakieś ubrania,przez zasłony przebijało słońce i było słychać śpiew ptaków.Po pościeleniu łóżka przejrzałam te ubrania.Koszulka była w jasnym kolorze,a spodnie były strasznie żółte.Rozejrzałam się po domku i znalazłam łazienkę.Przebierając zauważyłam że koszulka jest na mnie za duża,a spodnie za krótkie.No trudno,moje są trochę brudne.Wytrzymam do póki nie znajdę jakiegoś strumyka.Złożyłam swoje ubrania i włożyłam je do torby.Nagle usłyszałam straszne głośne burczenie w brzuchu.Nic dziwnego jadłam w domu i jedną bułkę w lesie.Zabrałam swoją torbę i zmierzyłam w kierunku kuchni.Na stole leżał talerz z jajecznicą.Jak ja ją uwielbiam,w domu zawsze tata robił najlepszą.Tak bardzo za nim tęsknię.Usiadłam do stołu i od razu zabrałam się do jedzenia.Chyba w 2 minuty na talerzu nie było niczego.Wzięłam talerz w ręce i umyłam w małym zlewie.Jestem jak to mówił mój brat czyściochem.Zawsze mam posprzątane w pokoju,w domu.Po jedzeniu myje naczynia,nawek kiedyś sprzątnęłam u Davida pamiętam jego minę jak wszedł do pokoju.Później przez miesiąc nie mógł niczego znaleźć i ciągle się pytał gdzie mu to schowałam.David był dla mnie taką sobą która pokazywała jak żyć.Zawsze odkrywałam z nim nowe kryjówki i skarby.Te nasze znaleziska to były przeważnie metalowe kółka,albo kawałek rogu jelenia.Do tej pory mam na szyi medalion.Znaleźliśmy w lesie przy drzewie kły wilka.Ja wzięłam jeden a David drugi.Wyciągnęłam spod koszulki naszyjnik i ścisnęłam go w ręce.David jest moim bratem i najlepszym przyjacielem,nie wiem jak bym sobie poradziła bez niego.Włożyłam naszyjnik s powrotem za koszulkę i podeszłam do stołu.Zauważyłam przyszykowane kanapki i kartkę obok.Włożony był w niej fioletowy kryształ,za to na kartce było napisane:
''Zrobiłam ci kanapki i śniadanie mam nadzieję,że ci smakowało.Ubrania możesz zatrzymać,ten kryształ kazała ci przekazać mama.Przyniesie ci szczęście''
W pokoju widziałam pióro z atramentem,więc wróciłam po nie i odpisałam z drugiej strony:
''Bardzo dziękuję za gościnę,dziękuję za ubrania i jedzenie.Kryształ na pewno mi się przyda.Wrócę jak załatwię swoje sprawy.''
Położyłam kartkę na stole,kryształ schowałam do torby,zarzuciłam ją na ramię i wyszłam na ganek.Od razu poczułam zapach sosen,zapach lasu.Westchnęłam głęboko i ruszyłam.Spory kawałek za tą chatką weszłam na wielkie drzewo by rozejrzeć się gdzie dokładnie jestem.Zauważyłam jezioro za lasem,pamiętam tata mi kiedyś opowiadał jak z kolegami teraz przywódcami innych stad kąpali się w nim.Tata na pierwszej randce zabrał tam mamę i wyłożył całe jezioro kwiatami.To takie słodkie.
Schodząc z tego wielkiego drzewa zahaczyłam nogą o gałąź.Poczułam tylko szczypanie.Będąc na ziemi zauważyłam rozciętą skórę przy kostce i spływającą czerwoną ciepłą ciecz .
-Cholera!-strasznie szczypie,a krew nie przestaje lecieć,nawet nie wzięłam z domu apteczki .Usiadłam pod drzewem i wyjęłam z torby koszulę którą wzięłam do kąpieli,oberwałam kawałek dołu i chciałam zawinąć nogę ale nagle zaczęły się robić czerwone plany wokół kostki.Dotknęła je rękami i poczułam niesamowite pieczenia
-Sss-syknęłam z bólu.Moje ręce zaczęły się robić czerwone ,przeraziłam się co się ze mną dzieje,nagle poczułam ciepło w rękach i zauważyłam malutki ogień na środku ręki. Przypatrywałam się przez chwilę gdy zrozumiałam że mam ogień na ręce !!!
Potrząsnęłam szybko nią ale to nie pomogło jeszcze bardziej się zapaliła.Moje żyły zrobiły się mocno czerwone i było widać każdą po kolei .






Zaczęłam panikować.Położyłam rękę na ziemi,przykryłam liśćmi,machałam ręką ale nic nie działało moja dłoń nadal płonęła.
-Meg,uspokój się,pamiętaj spokój jest najważniejszy,nie możesz panikować bo tak daleko nie zajdziesz.-wzięłam  głęboki wdech i powoli wypuściłam powietrze z płuc.Zamknęłam oczy i zrobiłam to jeszcze raz.Kiedyś powiedział mi tata,że denerwowanie się tylko szkodzi,rozum się blokuje i pozwala normalnie funkcjonować.Zawsze stosowałam się do rad ojca,i za każdym razem wychodziło mi to.Mój tata był mądrym człowiekiem,właśnie był,tak bardzo bym chciała powiedzieć,że jest.Poczułam pieczenie na policzku,uroniona łza wyparowała i zostawiła czerwony kanalik pod okiem.Otworzyłam oczy i dotknęłam ręką policzka.Poczułam lekkie zagłębienie,które po chwili zniknęło.Dopiero teraz zauważyłam,że moja ręka nie płonie,czyli to działo.
Owinęłam nogę kawałkiem materiału i wstałam z ziemi.W miejscy gdzie siedziałam było widać wypaloną trawę,borze co ja zrobiłam.Przejechałam ręką po ziemi i po chwili trawa zaczęła odrastać.
Ja chyba wariuje,co się ze mną dzieje,Nigdy tak nie był.To wszystko zaczęło się od przemiany i śmierci ojca.Najpierw te fale dźwiękowe,później ten kwiat z łzy,i rosnący na drzewie po dotknięciu ręką.Teraz czerwone plamy na nodze,paląca się ręka,kanalik po łzie i ta wypalona trawa,która później odrosła.
Co się dzieje?!?!


...........................................
Jak ciekawy
Już zaczęły pokazywać się pierwsze zdolności Megan,co zrobi dalej?
Zapraszam