poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 9 -''Hej jestem...''

#Oczami Nani#
Jezu nogi mi odpadają,jeszcze tak długiej drogi nie przeszłam,chodzę po górach,ale to jest coś innego i jak pomyślę o tym powietrzu to szybciej idę,a teraz na samą myśl szukania jej nie chce mi się.
A więc tak jestem Nani Crow i...niby zostałam wybrana do sprowadzenia jakiejś wybranki,super życie nie?Nie dość,że jestem niska i strasznie chuda to jeszcze wybrana.Jeszcze coś o moim wyglądzie to mam brązowe oczy jak większość wilków,ale moje są inne,chyba każdy tak myśli o swoich i ja też.Jak widać jestem strasznie rozgadana,zrzędliwa,nieopanowana,i nie myślę o przyszłości,bynajmniej tak twierdzą moi bliscy.Jak mama dowiedziała się że przefarbowałam włosy
Mogłabym wymieniać i wymieniać.A tak wracają do rzeczywistości to zmierzam przed siebie i tyle wiem,idę na południe bo zdążyłam się tego dowiedzieć zanim opuściłam dom.Ahhh to leśne powietrze mnie dobija.Zawsze było to górskie i tylko takie,do lasu szłam tylko jak zabrakło drewna,albo była dziura w schowku.
Idąc przed siebie mijałam parę osób zbierających mech,albo jeżyny.Ale to co zauważyłam później zbiło mnie z nóg.
Już spory kawałek za lasem który znałam ciągnął się kolejny,dziki można w nim spotkać różne rzeczy i różne wilki.Nagle usłyszałam jakieś kroki,więc zwolniłam i schowałam się z drzewo,postać wilka przybrałam dość szybko w razie zagrożenia.Kroki zbliżały się a mój oddech przyśpieszał,jeszcze nigdy tak na poważnie nie walczyłam,tylko uczyli nas obrony.Nagle ucichło.
-Ale szczypie-usłyszałam,był to głos dziewczyny,młodej dziewczyny,wciągnęłam powietrze nosem i poczułam zapach czegoś obcego,to był inny niż wszystkich wilków.Chcąc wychylić się lekko nadepnęłam na gałąź a ta strzeliła.Szlak.
-Ktoś tu jest?-w jej głosie było słychać nie pokój i strach.Nie odzywałam się nawet starałam się tak głośno nie oddychać.Znowu usłyszałam kroki.
-Halo,jesteś tam?-no teraz już muszę wyjść,wychyliłam się lekko zza drzewa i ujrzałam nie wysoką szatynkę.
-Hej,kim jesteś-zapytała ciepłym głosem,więc przemieniłam w człowieka,dziewczyna stanęła jak wryta.
to mało mnie z domu nie wygoniła.Krzyczała:jesteś potomkinią najstarszych plemion mieszkających w górach,a ty farbujesz się na pomarańczowo.Jak to wygląda,masz się uczyć a nie.
-Hej jestem Nani-podałam jej rękę-przepraszam że cię wystraszyłam,ale to ty wystraszyłaś mnie-dziewczyna się uśmiechnęła.
-Ja jestem Meg,długo już wędrujesz?
-No trochę-usiadłam na pniu-strasznie nogi mnie bolą.
-Nie ciebie jedyną-zaśmiała się,w jej oczach zauważyłam błysk,czy to możliwe...to ona?Ale ja jej miałam nie znaleźć i wrócić do domu z nadzieją że nie będę musiała jej szukać,a tu proszę zjawia się jak gdyby nigdy nic.
-Skąd idziesz?-zapytałam szybko,muszę wiedzieć.
-Z gór Ow-czyli to prawda,góry Ow to miejsce przyjścia na świat Osi,o boże to ona to...to wybranka,ciekawe czy wie.Dziewczyna przeczesała włosy ręką,a ja ujrzałam znamię półksiężyca,od razu przypomniały mi się malunki w księdze.
-Masz je od dziecka?-złapałam za jej nadgarstek.
-Tak,ale to zwykłe znamię-właśnie,że nie to wszystko wyjaśnia''Pół księżyc to znak od królowej'' czyli od Osi.
-Spójrz mi w oczy-zajrzałam w ich głębie,nie miały końca,i było widać ten blask,ten niebieski blask .
-Coś nie tak?-zapytała po chwili.
-Nie wszystko w porządku,gdzie idziesz?
-Tylko się nie śmiej do kryształowej jaskini
-Co?Ale po co?-kolejna legenda o jaskini którą zamieszkuje stary mistrz z uczniami .
-Bo muszę.
-A może pójdziesz ze mną?
-A gdzie idziesz?-dziewczyna spojrzała na mnie.
-Ymmm do domu.
-Nie dzięki ja jednak pójdę swoją drogą.-Megan już szykowała się odejścia.
-Czekaj-podeszłam do niej-idę z tobą.
-Extra-dziewczyna mnie przytuliła i ruszyłyśmy dalej.
#Oczami Megan#
Nani wydaje się miłą dziewczyną i nie śmiała się z tego że idę to kryształowej jaskimi.To jest moja jedyna szansa żeby dowiedzieć się czegoś o białych wilkach.Teraz przynajmniej nie będę sama i mogę z nią porozmawiać na każdy temat.Wiele rzeczy już wiem.Ale..
-Nani?Wiesz gdzie mieszka jakaś Maki?
-Nie,a co?
-Bo w lesie spotkałam starszą kobietę,ona zaprowadziła mnie do swojej haty,ja chciałam tylko kawałek bandarzu na opatrzenie rany.Staruszka zabrała mi kryształ,wtedy wybuchł jakiś dym pokazał się wilk a ona dała mi następny i kazała mi iść do Maki-to ostatnie zdanie powiedziałam bardzo szybko.
-Czekaj powoli.Jak kryształ?
-Jeden mam na szyi ten fioletowy,później znalazłam niebieski a ona dała mi zielony-pokolei pokazywałam kryształ.I znowu jak trzymałam kryształ moje znamię zaświeciło.
-Co zrobiłaś?-Nani złapała mnie za nadgarstek,patrząc na znamię.
-No właśnie nic.Już tak miałam wcześniej i do tego te rośliny,deszcz i moje imię z kropel wody,które się poruszały.Ten lekki wiatr i płonąca ręka.-dziewczyna zrobiła duże oczy.
-Powiedz mi po kolei co się wydarzyło-usiadłyśmy na ziemi a ja zaczęłam opowieść od momentu wyruszenia z domu.

............................
Przepraszam ale zawaliłam ten rozdział.Następnym razem się bardzo,bardzo postaram.Jeszcze raz przepraszam i do zobaczenia za tydzień.

środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 8 -''Nowa moc''

Robiło się już ciemno a ja dalej szłam przez las,ale jest jeden plus już widzę zarys gór.
-No na dzisiaj starczy wrażeń,czas na odpoczynek -powiedziałam do siebie i podeszłam do pierwszego lepszego drzewa .Zarzuciłam torbę na jedną z gałęzi i próbowałam wejść,lecz nie było to mi dane bo usłyszałem warknięcie.Przybliżyłam się bardziej i wpatrywałam się w mrok.Na początku nic nie było widać ale później coś rozbłysło .
-Kto tu jest ?-zlękłam się -Haloo!
Usłyszałam kolejne warknięcie i postać wilka wyłoniła się z mroku .Miał ostro zarysowane pysk i wystające zęby .Zrobił krok w przód w moją stronę .A ja ani drgnęłam,zapomniałam nawet o przemianie o sile.Stałam jak kołek przy tym drzewie.Meg zrób coś ,rusz dupsko,przecież się nie boisz,stawiała czoło białemu wilkowi a teraz nic.
Wilk nadal szedł w moją stronę,strach wziął górę nad rozumem i zaczęłam krzyczeć.Co ty zrobiłaś !
Ale podziałało,wilk się wycofał niestety tak jakby sprowadziła deszcz no pięknie.Jesteś genialna Meg.I co ja teraz zrobię?Mam spać pod gołym niebem gdy leje i to mocno.Zerwałam wielkiego liścia i wlazłam z nim na drzewo .Rozłożyłam na gałęzi nad sobą .Przeżyje.
Szłam przez ciemny las rozglądając się dookoła,ale niczego nie widziałam .W pewnym momencie potknęła się o jakiś korzeń,leciałam na ziemię i nagle ujrzałam jakąś zakapturzoną osobę trzymającą za moje ramiona.Był to jakiś chłopak bo z kaptura wystawały ciemne włosy.Wpatrywał się we mnie tymi jasnymi oczami .Lecz po chwili postawił mnie prosto i zniknął .Otrzepałam się i przejrzał dookoła , z oddali świeciły się lekko błękitne oczy ,a on opierał  się o drzewo .Miał ręce skrzyżowane na piersi .Jego wzrok był przenikliwy czułam się jakby wiedział co myślę,czytał w mojej pamięci.Po chwili pokręcił głową i spojrzał w dół.
-Witaj Meg-skąd on zna moje imię.
Obudziłam się i od razu poczułam bój kręgosłupa i szyi.Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam że mogę już iść dalej.Zrzuciłam torbę ma ziemię i zeskoczyłam .Robiąc krok do przodu i poczułam coś mokrego pod nogami.Cofnełam się i ujrzałam moje imię ułożone z kropel wody,ja akurat weszłam w M .Kucnęłam machając ręką centymetr nad ziemią i zauważyłam że krople przesuwają się w tą stronę w która ręką .Powoli podnosiła rękę do góry a krople zawisły w powietrzu .Przejechałam dłonią w prawo a woda rozprysła prosto na mnie.
-Fajnie -powiedziałam sama do siebie i trzepnęłam rękoma.
Teraz woda.
Schylając się po torbę dostrzegłam coś błyszczącego w liściach,a dokładniej to był kolejny kryształ.Ten miał kolor niebieski.Schowałam go do kieszeni i ruszył dalej.
Przypomniał mi się mój sen.Ten chłopak,nie przypominam sobie żebym go kiedyś widziała,ale wydaje się znajomy.I skąd zna on moje imię ?Od zawsze mam dziwne sny,na przykład że siedzę w wodzie,albo widzę wielki ogień.A ten sen był wyjątkowy.Z moich myśli wyrwało mnie burczenie w brzuchu.Teraz mi brakuje domowych obiadków mamy i żartowania z tatą.Wyciągając z torby bułkę zacięłam się tym kryształem .Szlak,pieknie,już po raz drugi .Ahhhh.
-Szczypie -zassałam palec,ale krew nie przestawała lecieć.
-Coś się stało panienko ?-zza krzaka wyłoniła się pewna staruszka.
-O z nieba mi Pani spada.Potrzebuję kawałek bandaża.
-Coś by się znalazło,ale musisz pójść ze mną.-nie mam innego wyjścia jak jej zaufać.Kobieta mieszkała w starej,sypiącej się chatce,była typowa dla wcześniejszych czasów.Staruszka wyniosła mi bandaż.
-Dziękuję bardzo-już chciałam zawinąć sobie rękę gdy kobieta złapała mnie za nadgarstek.
-Gdzie ją sobie przecięłaś ?-wpatrywała się w ranę.
-O ten kryształ -druga ręka wyjęłam przedmiot.
-Chodź-pociągnęła mnie do chatki.Na ziemi postawiła dwie miski.Do jednej skruszyła kawałek kryształu,a do drugiej wycisnęła krople mojej krwi,na co syknęłam.Usiadła na podłodze,a ja zrobiłam to samo.Wypowiedziała jakieś niezrozumiałe słowa i wsypała drobiny.Buchnęło niebieskim dymem,który później zmienił się w czerwony ogień.
-Niesamowite.-zrobiłam wielkie oczy.Na sam koniec z dymu umorzyła się postać wilka,wilka mojego taty.Staruszka skrzywiła głowę w bok.
-Jesteś dobrze chroniona.Lepiej to wykorzystaj.A teraz idź,nie chcę mieć kłopotów.-Wręcz wypchała mnie z domu,na koniec rzuciła kolejnym kryształem,który był w kolorze zielonym.
-Zajdź do Maki,od niej się wszystkiego dowiesz.-dodała i zatrzasnęła drzwi.Boże co ja zrobiłam?Zabandażowałam sobie rękę i włożyłam dwa kryształy do torby.Trzeba iść dalej,tylko gdzie i do tego jestem głoda a została mi ostatnia kanapka.Wyciągnęłam ją z torby,przy okazji wyrzucając zielony kryształ na ziemię.Zrobił kółko i wskazał w lewo,morze tam mam iść.Zaczęłam jeść kanapkę robiąc kolejne kroki.Nagle poczułam chłód,zimny wiatr rozwiał moje włosy.Przed oczami pośród drzew coś mi przęmknęło,coś czarnego.Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam osobe w kapturze,zamrugałam i już jej nie było.

***
Przeszłam już chyba połowę lasu,nogi mi odpadają i w dodatku ta kostka,jak źle stanę to szczypie.Drzewa się ciągną i ciągną i końca nie widać.Nic xiekawego do jedzenia nie widziałam,nawet jagód,jerzyn.Dobrze,że co jakiś czas płynie strumyk.Przy większym zatrzymałam się na chwilę.Przysiadłam sobie na brzegu i zaczęłam rysować ptaka,który usiadł na gałęzi.Gdy byłam już w połowie,zwierze odleciał.
-Nie!-zachnęłam ręką i po chwili ptak upadł na brzeg.Zostawiłam rysunek i podbiegłam do niego,złapałam w ręce.Maluszek był cały mokry.
-Przepraszam-zaczęłam dmuchać w niego.Na włosach poczułam lekki wiatr,lekko muskał ptaszka,aż w końcu odleciał.-Łał.
Wróciłam do katrtek i na następnej stronie naszkicowałam to co się stało.Mokrego ptaka na brzegu,i lekki wiatr.A jakby tak...?Wskoczyłam do wody,sięgała mi do bioder.Zamoczyłam ręce,nabierając w nie wody i wyrzuciłam w powietrze.Wysunęłam rękę nad głowę zatrzymując pojedyncze krople.Przekręciłam lekko ręką skupiając się najbardziej jak potrafiłam,ułorzyłamwilką kroplę,urzywając drugiej ręki wydłużyłam ją nadając kształt półksiężyca.

.................
Hej,dziękuję wszystkim za gwiazdki :)
Bardzo się cieszę,że komuś podoba się moja praca.
Jak myślicie co to za chłopak w śnie Meg?
Jaką nową moc odkryła?

Rozdział 7 -''Nowa wyprawa''

Szłam dalej i dalej i dalej przed siebie.Moja noga już chyba nie krwawiłam bo kawałek materiał nie był czerwony.W końcu znalazłam się blisko leziora,od razu rozebrałam się za krzakami wskoczyłam do wody.Pięknie oderwałam kawałek sukienki do kompieli,tak że połowa szła na skos.Więc nie ubierałam jej,zostawię lepiej na takie nieprzewidziane okazję.Wchodząc do wody poczułam dreszcz ogarniający moje ciało,woda była zimna,ale jakoś muszę wytrzymać.Czując się czysto i świeżo wyszłam z wody obwijając się małym ręcznikiem,króry wzięłam z domu.Osuszona ubrałam swoje ubrania i zabrałam się za pranie.Ciężko było wyczyścić spodnie,ale jakoś poszło.Mokre ubrania wywiesiłam na gałęzi.Słońce świeciło i było dosyć ciepło więc mam nadzieję,że to wyschnie.Usiadłam na ziemi i otworzyłam swoją torbę.Nie miałam w niej wiele.Kanapki,kryształ,tą krzywą sukienkę,mały notes i grafit.Nic więcej nie potrzebowałam.Wyjęłam ten fioletowy kryształ i podniosłam go pod słońcem.Od razu na ziemi pojawiły się kolorowe plamy.Nagle poczułam
mnóstwo enegii w sobie,taka fala pozytywu.Wzięłam głeboki wdech.Moje znamię na ręce zrobiło się fioletowe,nie wiedziałam,że tak można.Odłożyłam kryształ na trawę i spojrzałam na nadgarstek.Znowu zrobił się taki jak przedtem.Wstałam z ziemi i zaczęłam szukać trawy.Chciałam zrobić sznurek.Tata mnie kiedyś tego nauczył.Znalazłam długą trawę,zamoczyłam ją w wodzie i zwijałam w palcach,znowu zamoczyłam i zaczęłam kręcić.Gdy było już dobrze zwinięte podeszłam do drzewa i posmarowałam lekko żywicą.Zostawiłam na słońcu i po chwili było już gotowe.Obwinęłam kryształ parę razy i zawiązałam na szyi.
#Oczami Zayna#
Właśnie skończyła się lekcja z mistrzem, tym razem było dosyć spokojnie,z wyjątkiem tego że Louis podpalił lampion,który oświetla salę,a Niall zdmuchnął Artu naszego mistrza.Ale tak jest zawsze,nie ma dnia żebyśmy czegoś nie zepsuli.
Znalazłem się tutaj przez mistrza,byłem mały jakim cudem znalazłem się w górach nie wiem,nie pamiętam nic z dzieciństwa tylko to jak pierwszy raz stanąłem na tej sali,wtedy miałem chyba 4 lata.Gdy miałem 17 mogłem wybrać się w wędrówkę na kilka dni by poobcować z naturą i nauczyć się spokoju,harmonii i szanować to co stworzyła Osi.
Dalej poznałem chłopaków i się zaczęło,a raczej zaczęły problemy mistrza.To były najlepsze czasy.Od dziecka mam znamię słońca na nadgarstku Artu mówi że niby przez to zostałem porzucony.
No i to tyle o mnie nie jest to jakaś barwna historia ale pełna śmiechu
-Zayn,proszę Cię do mnie -wstałem z podłogi i skierowałem się do mistrza
-Słucham -rzadko mnie wzywa do siebie więc to jakaś gruba sprawa
-Zayn już jesteś doświadczonym wilkiem,wiesz jak panować nad mocą,niełatwo Cię wyprowadzić z równowagi...Dostałem wiadomość że podobno nadszedł czas wybranki.Wyruszysz więc w swoją ostatnią podróż znajdziesz ją i przyprowadzisz do groty.
-Dobrze zrozumiałem -wiedziałem że kiedyś to nastąpi ale nie tak szybko to była tylko legenda o tej wybrance.Podszedłem do chłopaków.
-Co jest Zayn ?-zapytał Liam
-Mistrz wysłał mnie bym odnalazł wybranke i przeprowadził ją tutaj
-To prawda o tej wybrance? -no tak dla Nialla była to trochę podkolorowana opowieść .
-Tak i właśnie idę jej szukać,ciekawe gdzie mam zacząć te góry ciągną się daleko,daleko i jeszcze dalej.-to będzie chyba najgorsza wyprawa w moim życiu -Dobra ja idę się przygotować i ruszam -opuściłem ich i wszedłem do mojego pokoju .Nie biorę prawie nic,tylko taką podręczną pomoc w razie napadu .Przypiąłem ją sobie w pasie i ostatni raz spojrzałem w stronę pokoju
-Trzymajcie się ,mój pokój ma być w tym samy stanie -ostatnie słowa
-Nie obiecujemy -uśmiechnąłem się do siebie i opuściłem jaskinie.
Tylko zostaje jedno ale,jak ona wygląda,gdzie ją znajdę i czy będzie chciała iść z obcym kolesiem w góry do jaskini,to nie brzmi fajnie .
#Oczami Nani#
-Ale gdzie ja mam jej szukać ?-mam znaleźć wybranke bez żadnych informacji -mamo!-uniosłam głos .
-Tyle lat uczyłam cię o tej historii wykorzystaj tą wiedzę i ruszaj .
Fajnie niby zostałam wybrana do pomocy dla wybranki ale praktycznie nic o niej nie wiem.Ma coś wspólnego z kolorem niebieskim i znamię księżyca i tylko tyle .Całe moje życie mam rozwalone tymi naukami,tłumaczeniem przepowiedni i rozmowy o tej wybrance,no ludzie to było wiele lat temu i nie wiadomo czy to do końca prawda.Ja na przykład nie mam żadnych zdolności,oprócz tego że posiadam doskonały słuch i szybko biegam ale to ma każdy kto jest wilkiem,nic nowego.
Jak nie znajdę to trudno,więc ruszam szukać kogoś kto może nawet nie istnieje,tak to jest życie Nani Crow
.......
Już nie długo zacznie się coś dziać :)