środa, 10 czerwca 2015

Rozdział 8 -''Nowa moc''

Robiło się już ciemno a ja dalej szłam przez las,ale jest jeden plus już widzę zarys gór.
-No na dzisiaj starczy wrażeń,czas na odpoczynek -powiedziałam do siebie i podeszłam do pierwszego lepszego drzewa .Zarzuciłam torbę na jedną z gałęzi i próbowałam wejść,lecz nie było to mi dane bo usłyszałem warknięcie.Przybliżyłam się bardziej i wpatrywałam się w mrok.Na początku nic nie było widać ale później coś rozbłysło .
-Kto tu jest ?-zlękłam się -Haloo!
Usłyszałam kolejne warknięcie i postać wilka wyłoniła się z mroku .Miał ostro zarysowane pysk i wystające zęby .Zrobił krok w przód w moją stronę .A ja ani drgnęłam,zapomniałam nawet o przemianie o sile.Stałam jak kołek przy tym drzewie.Meg zrób coś ,rusz dupsko,przecież się nie boisz,stawiała czoło białemu wilkowi a teraz nic.
Wilk nadal szedł w moją stronę,strach wziął górę nad rozumem i zaczęłam krzyczeć.Co ty zrobiłaś !
Ale podziałało,wilk się wycofał niestety tak jakby sprowadziła deszcz no pięknie.Jesteś genialna Meg.I co ja teraz zrobię?Mam spać pod gołym niebem gdy leje i to mocno.Zerwałam wielkiego liścia i wlazłam z nim na drzewo .Rozłożyłam na gałęzi nad sobą .Przeżyje.
Szłam przez ciemny las rozglądając się dookoła,ale niczego nie widziałam .W pewnym momencie potknęła się o jakiś korzeń,leciałam na ziemię i nagle ujrzałam jakąś zakapturzoną osobę trzymającą za moje ramiona.Był to jakiś chłopak bo z kaptura wystawały ciemne włosy.Wpatrywał się we mnie tymi jasnymi oczami .Lecz po chwili postawił mnie prosto i zniknął .Otrzepałam się i przejrzał dookoła , z oddali świeciły się lekko błękitne oczy ,a on opierał  się o drzewo .Miał ręce skrzyżowane na piersi .Jego wzrok był przenikliwy czułam się jakby wiedział co myślę,czytał w mojej pamięci.Po chwili pokręcił głową i spojrzał w dół.
-Witaj Meg-skąd on zna moje imię.
Obudziłam się i od razu poczułam bój kręgosłupa i szyi.Rozejrzałam się dookoła i stwierdziłam że mogę już iść dalej.Zrzuciłam torbę ma ziemię i zeskoczyłam .Robiąc krok do przodu i poczułam coś mokrego pod nogami.Cofnełam się i ujrzałam moje imię ułożone z kropel wody,ja akurat weszłam w M .Kucnęłam machając ręką centymetr nad ziemią i zauważyłam że krople przesuwają się w tą stronę w która ręką .Powoli podnosiła rękę do góry a krople zawisły w powietrzu .Przejechałam dłonią w prawo a woda rozprysła prosto na mnie.
-Fajnie -powiedziałam sama do siebie i trzepnęłam rękoma.
Teraz woda.
Schylając się po torbę dostrzegłam coś błyszczącego w liściach,a dokładniej to był kolejny kryształ.Ten miał kolor niebieski.Schowałam go do kieszeni i ruszył dalej.
Przypomniał mi się mój sen.Ten chłopak,nie przypominam sobie żebym go kiedyś widziała,ale wydaje się znajomy.I skąd zna on moje imię ?Od zawsze mam dziwne sny,na przykład że siedzę w wodzie,albo widzę wielki ogień.A ten sen był wyjątkowy.Z moich myśli wyrwało mnie burczenie w brzuchu.Teraz mi brakuje domowych obiadków mamy i żartowania z tatą.Wyciągając z torby bułkę zacięłam się tym kryształem .Szlak,pieknie,już po raz drugi .Ahhhh.
-Szczypie -zassałam palec,ale krew nie przestawała lecieć.
-Coś się stało panienko ?-zza krzaka wyłoniła się pewna staruszka.
-O z nieba mi Pani spada.Potrzebuję kawałek bandaża.
-Coś by się znalazło,ale musisz pójść ze mną.-nie mam innego wyjścia jak jej zaufać.Kobieta mieszkała w starej,sypiącej się chatce,była typowa dla wcześniejszych czasów.Staruszka wyniosła mi bandaż.
-Dziękuję bardzo-już chciałam zawinąć sobie rękę gdy kobieta złapała mnie za nadgarstek.
-Gdzie ją sobie przecięłaś ?-wpatrywała się w ranę.
-O ten kryształ -druga ręka wyjęłam przedmiot.
-Chodź-pociągnęła mnie do chatki.Na ziemi postawiła dwie miski.Do jednej skruszyła kawałek kryształu,a do drugiej wycisnęła krople mojej krwi,na co syknęłam.Usiadła na podłodze,a ja zrobiłam to samo.Wypowiedziała jakieś niezrozumiałe słowa i wsypała drobiny.Buchnęło niebieskim dymem,który później zmienił się w czerwony ogień.
-Niesamowite.-zrobiłam wielkie oczy.Na sam koniec z dymu umorzyła się postać wilka,wilka mojego taty.Staruszka skrzywiła głowę w bok.
-Jesteś dobrze chroniona.Lepiej to wykorzystaj.A teraz idź,nie chcę mieć kłopotów.-Wręcz wypchała mnie z domu,na koniec rzuciła kolejnym kryształem,który był w kolorze zielonym.
-Zajdź do Maki,od niej się wszystkiego dowiesz.-dodała i zatrzasnęła drzwi.Boże co ja zrobiłam?Zabandażowałam sobie rękę i włożyłam dwa kryształy do torby.Trzeba iść dalej,tylko gdzie i do tego jestem głoda a została mi ostatnia kanapka.Wyciągnęłam ją z torby,przy okazji wyrzucając zielony kryształ na ziemię.Zrobił kółko i wskazał w lewo,morze tam mam iść.Zaczęłam jeść kanapkę robiąc kolejne kroki.Nagle poczułam chłód,zimny wiatr rozwiał moje włosy.Przed oczami pośród drzew coś mi przęmknęło,coś czarnego.Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam osobe w kapturze,zamrugałam i już jej nie było.

***
Przeszłam już chyba połowę lasu,nogi mi odpadają i w dodatku ta kostka,jak źle stanę to szczypie.Drzewa się ciągną i ciągną i końca nie widać.Nic xiekawego do jedzenia nie widziałam,nawet jagód,jerzyn.Dobrze,że co jakiś czas płynie strumyk.Przy większym zatrzymałam się na chwilę.Przysiadłam sobie na brzegu i zaczęłam rysować ptaka,który usiadł na gałęzi.Gdy byłam już w połowie,zwierze odleciał.
-Nie!-zachnęłam ręką i po chwili ptak upadł na brzeg.Zostawiłam rysunek i podbiegłam do niego,złapałam w ręce.Maluszek był cały mokry.
-Przepraszam-zaczęłam dmuchać w niego.Na włosach poczułam lekki wiatr,lekko muskał ptaszka,aż w końcu odleciał.-Łał.
Wróciłam do katrtek i na następnej stronie naszkicowałam to co się stało.Mokrego ptaka na brzegu,i lekki wiatr.A jakby tak...?Wskoczyłam do wody,sięgała mi do bioder.Zamoczyłam ręce,nabierając w nie wody i wyrzuciłam w powietrze.Wysunęłam rękę nad głowę zatrzymując pojedyncze krople.Przekręciłam lekko ręką skupiając się najbardziej jak potrafiłam,ułorzyłamwilką kroplę,urzywając drugiej ręki wydłużyłam ją nadając kształt półksiężyca.

.................
Hej,dziękuję wszystkim za gwiazdki :)
Bardzo się cieszę,że komuś podoba się moja praca.
Jak myślicie co to za chłopak w śnie Meg?
Jaką nową moc odkryła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz