piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 1-Tuż przed przemianą

Już się nie mogę doczekać tego dnia ciekawe co będzie.Za dwa dni przemiana jupijeeeeee.
Siedziałam na parapecie patrząc na góry,nagle usłyszałam pukanie do drzwi,obróciłam się i zobaczyłam Sarę moja przyjaciółka.Jest starsza i zawsze się mną opiekuje.Ta jakby starsza siostra.
-No i jak podekscytowana?-zapytał podchodząc do mnie
-No pewnie i to jeszcze jak.-zeszłam z parapetu..
-Idziemy na skały?-zaproponowała.
-Jasne,zawsze-wybiegłyśmy z domu,w kilka minut dotarłyśmy.
Było to nasze sekretne miejsce w lesie.To wielkie skały,między którymi  płynął strumyk.


Weszłyśmy na szczyt i usiadłyśmy na krawędzi.Jak ja to uwielbiam.Jestem przyzwyczajona do wchodzenia na te wysokości.
-Już nie mogę się doczekać,niedługo będę częścią stada.-powiedziałam z podnieceniem w głosie.
-Już nią jesteś.-Sara sporzała na mnie.
-Ale nie do końca.
-Jak się urodziłaś wszyscy się cieszyli,że będą mieli przywódczynię.
-Jak?Przecież jest David.-zdziwiłam się,ona coś wie.
-Ale jak go nie będzie?
-No chyba wtedy.Ja nie chcę rządzić,chcę się bawić,biegać tu i tam.-wstałam i nachyliłam się,wiał we mnie wiatr,rozwiewając moje rozpuszczone włosy-Chcę zobaczyć kryształową jaskinię-w końcu to powiedziałam.
-Co?-po głosie Sary słychać było że jest zdziwiona.
-To jest moje marzenie-zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o tej jaskini.Wyobrażałam ją sobie w kryształach o kolorach tęczy,na suficie wisiały żyrandole z białych kamieni,a ma ścianach były ułożone obrazy.Pięknie to wszystko wyglądało.
-Nie możesz nas opuścić.Rodzice ci nie pozwolą.
-Jutro będę dorosła,będę mogła robić co chcę-ocknęłam się z moich marzeń
-Jesteś częścią stada.
-Wiem.

****
-Dobrze,że jesteś.Zaraz kolacja-powiedziała mama wyglądając z kuchni.
-Idę do pokoju-otworzyłam drzwi do pokoju i pierwsze co wyjęłam mój pamiętnik z pod łóżka i zaczęłam pisać.

                                                      
                         "Drogi pamiętniku''

''Już nie mogę się doczekać jutra.Nareszcie będę dorosła i zostanę prawdziwym wilkiem.Oby ceremonia przebiegła pomyślnie.Jestem już gotowa.Ciekawe jak to jest?''

-Elion choć na kolację-zawołała mnie mama.
-Już idę-odpowiedziałam i jeszcze dopisałam
''Idę na kolację,jeszcze wrócę...'' 
Odłożyłam pamiętnik na swoje miejsce i wyszłam z pokoju.W jadalni nie było nikogo tylko mama urzędowała w kuchni.Zajęłam miejsce.
-Jestem taka głodna-powiedziałam,gdy do jadalni weszła mama
-Wszyscy jesteśmy-odpowiedział mi David wchodząc do pomieszczenia.
-Cześć.-rzuciłam w jego stronę
-Hej kochana siostrzyczka-przytulił mnie-już jutro będziesz dorosła.-Jak ja nie znoszę jak on to robi.
-Wiem,wiem,ale teraz puść bo mnie dusisz.-zrobił to co powiedziałam.
-Sory-usiadł na krześle obok mnie
-Jak tam moja córeczka-tata poczochrał mnie po włosach.
-Tato nie jestem dzieckiem.
-Jeszcze jesteś.Chce się nacieszyć.Jutro to minie.
-Nadal będę twoją córką-przytuliłam się do niego-kocham cię.
-Ja ciebie też córcio-pocałował mnie w czubek głowy.
-A ja to co?-David udawał obrażonego.
-Ciebie też-tata wyciągnął ręce-nie to nie.
-Idę-przytulił się,jeszcze na koniec dołączyła mama.Rodzinny uścisk.To była rzadkość w tym domu.Tata jest zajęty przywódctwem,zawsze ją jakieś sprawy do załatwienia.Mama pomaga ludziom,a Dawid łazi z kolegami.
Rozłączyliśmy się i usiedliśmy do stołu.Mama nałożyła kolację.Makaron.
-Smacznego-powiedział tata.
-Dziękuję-zaczęłam jeść
Po zjedzenie posprzątałam i poszłam do pokoju,było już trochę późno,więc poszłam się kąpać,gdy wyszłam wyjęłam mój pamiętnik i dokończyłam 
''Nie będę dużo pisać ,idę spać,jutro ważny dzień,muszę się wyspać.Jutro wszystko napiszę'' 
odłożyłam pamiętnik,a następnie wpadłam w łóżko.


NASTĘPNY DZIEŃ

Obudziłam się o 10:00,wstałam i poszłam zrobić poranną toaletę,ubrałam się i poszłam się przejść.Wszyscy mnie witali i mówili ''Dzisiaj ten dzień'' albo ''Już nadszedł czas''
Przeszłam się do parku i z powrotem,jak wróciłam była już 11,więc postanowiłam posprzątać w pokoju.

******

Reszta dnia minęła szybko,nadszedł czas się szykować.Wyjęłam z szafy kremową sukienkę,którą mama kupiła mi na ten dzień.
Jasne szpilki pasowały do niej idealnie i podkreślały moje długie nogi.Włosy zostawiłam rozpuszczone tylko je lekko podkręciłam.Przejrzałam się ostatni raz w lustrze.Jeszcze mam 17 lat.

Wyszłam z pokoju a w salonie zobaczyłam rodziców.Byli elegancko ubrani,nawet był David.
-Ślicznie wyglądasz-powiedział tata,podeszłam do nich
-Dziękuję-uśmiechnęłam się.
-Tu coś dla ciebie-powiedział mama i wpięła mi lilie we włosy.Był to niebieski kwiat,zawsze kto przechodził przemianę miał taki kwiat na głowie.To była nasza tradycja.

 -Miałam ten kwiat we włosach w czasie pierwszej przemiany,chce żebyś ty też go nosiłam.Został znaleziony w górach,może przetrwać wiele lat.-powiedziała mama.
-Już czas-otworzył drzwi tata,wyszliśmy i rodzice zaczęli kierować się w stronę Świętej Góry.Na samym szczycie odbywała się przemiana,tyle tylko wiedziałam.Nikt nie mógł wchodzić na tę górę,to święte miejsce.Gdy wchodziliśmy był piękny widok na pełnie księżyca

1 komentarz: